Czym jest życie blogera?

Tagi

, , , , , , , ,

jestę blogerę

Swoją przygodę z blogowaniem zaczynałam kilka razy w życiu. Wcześniej jako młoda buntowniczka, która musiała dać upust swoim emocjom. Blog był moją szufladą, do której pisałam. Taki był cel. Taka była jego wartość dodana. Moje emocje.

Trochę ponad rok temu, znowu poczułam zryw i chęć pisania. Dlaczego? Bo jestem Człowiekiem, który ma coś do opowiedzenia, swoją historię, którą piszę codziennie. Swoje nowe emocje, nową rzeczywistość i moje przemyślenia na pewne tematy.

Czy ktoś chce to czytać? Jak widać tak 😉 Długo bałam się przyznać znajomym do pisania bloga, ale kurcze, czemu nie? W końcu nie piszę nic czego mogłabym się wstydzić! Nie jestem poczytnym pisarzem, ale analfabetą też nie.

Więc co tu robię? Opowiadam to co jest dla mnie ważne. Przedstawiam Wam co myślę, czuję i przeżywam. Ale czy robię to z innych pobudek? Nie! Nie zarabiam na tym ani grosza.

Czy czytam inne blogi? Tak, ale sporadycznie.

Dlaczego? Bo wkurza mnie brak zdania innych. Blogerzy, których czytam nie mają swojego zdania, bo ich zdanie zależne jest od sponsora danego tekstu, lub sponsora produktu, który testują. Czy na tych blogach spotkamy niepochlebne zdanie na jakiś temat? Nie! Bo po co? Nie tracą czasu na coś, na czym nie zarabiają.

Dla mnie to smutne. Nie będę tego hejtować, tak jak piętnują się inni blogerzy, ale dla mnie to po prostu jest smutne. Bo jak widać, ludzie Ci nie mają kręgosłupa moralnego, a jedynie chorągiewkę, którą zawiewa w różnych kierunkach. Czy czytacie takie blogi? Pewnie tak. Chcecie, proszę bardzo. Ale zastanówcie się czy chcecie czytać prawdę, czy wyssane z palca teksty, które muszą wpasować się w czyjąś kampanię reklamową.

Amen.

#MoABabywearingChallenge vol. 3

Troszkę nas nie było, ale mieliśmy roczek Hanki 🙂 tak! to już roczek, sama nie wiem kiedy to zleciało.

IMG_9344_edit

Wracając do naszego wyzwania, zapraszam Was do kolejnego wiązania – DH (Double Hammock).

DH 1DH 2DH 3DH 5DH 6DH 4DH 7

To wiązanie jest już dla siedzących maluchów, więc jeśli Wasze dziecko jeszcze nie siedzi, a chcecie nauczyć się wiązania, użyjcie misiów i lalek 🙂

Poniżej link do WrapYouInLove jak wiązać DH: KLIK

No i oczywiście wszystkie wariacje na temat DH, które można zrobić 🙂 KLIK KLIK KLIK KLIK KLIK

Powodzenia i pochwalcie się zdjęciami! 🙂

#MoABabywearing Challenge vol.2

Tagi

, , , , , , , , , , , ,

Miało być co tydzień, ale już nie mogę doczekać się Waszych zamotanych zdjęć, więc już dziś zapraszam do kolejnego wiązania! 🙂

Dla tych, którzy już go motali jest banalnie prosty, dla tych, którzy mają ten krok przed sobą, to prawdziwe wyzwanie, które otwiera przed nimi zupełnie inny świat.

O czym mowa? O PLECAKU PROSTYM!

pp 5 pp 6

Już dziś zapraszam do wrzucenia na plecy naszego dziecka.

W plecaku prostym również możecie nosić dzieci od urodzenia, choć niewiele osób to robi, bo przecież małego okruszka tak cudnie wtulać w siebie na piersi 🙂

Kilka uwag! Jeśli nie wiązałaś/eś nigdy PP zachęcam do prób na misiu pluszom/lalce/poduszce. Na początku warto też, aby ktoś nas asekurował i na pewno dużym ułatwieniem będzie dla Was lustro, w którym można na bieżąco sprawdzać jak się wiążecie. Warto też na początku przygody z tym wiązaniem skorzystać ze spotkania z doradcą chustowym, który pokaże jak wiązać lub z inną zaprzyjaźnioną mamą, która już chustuje malucha.

Ja pierwszych kilka razy prawie leżałam na podłodze wrzucając Hanię 🙂 teraz to już pikuś! 😉

Poniżej link do instrukcji wiązania PP na YT: KLIK

Dla tych, którzy rozpoczynają przygodę z PP – filmik jak „wrzucić” dziecko na plecy: KLIK (pierwsze 3 sposoby nas interesują)

Już teraz zapraszam Was nie tylko do wiązania plecaka prostego, ale również do testowania różnych jego zakończeń 🙂 TU kilka pomysłów od WrapYouInLove

PP 1 PP 2 PP 3 PP 4

Pamiętajcie, pokażcie swoje wiązania i otagujcie je #MoABabywearingChallenge!

p.s.

Na zdjęciach powyżej chusty: Didymos Indio Kobalt Rouge, Ellevill Zara Tri Green, Natibaby Brezo.

#MoABabywearingChallenge – vol 1

Tagi

, , , , , , , , ,

No to co? Jesteście ze mną? Zaczynamy? 😀

Na początek coś łatwego i bardzo popularnego. Jestem pewna, że większość z Was zna to wiązanie doskonale. Pokażcie swoje zdjęcia, otagujcie je (#MoABabywearingChallenge), zachęćmy tych, którzy dopiero zaczynają przygodę z noszeniem!

A Ty, jeśli nie znasz jeszcze tego wiązania to zapraszam!

Dziś – KIESZONKA!

1 2

W kieszonce można nosić od urodzenia. Dziecko nie musi trzymać główki, ani siedzieć.

Poniżej link do jednej z instrukcji, które dostępne są na YT: KLIK

A tutaj kilka cennych uwag oraz instrukcja pisana: KLIK

Zapraszam do zabawy 🙂

p.s.

Na zdjęciach powyżej chusty Natibaby Brezo, Natibaby Zig Zag Rainbow 3D.

MoA Babywearing Challenge – podejmij wyzwanie już dziś!

Tagi

, , , , , , , , , , , ,

Kocham swoje dziecko i noszę je dumnie…

Lubię te ciekawskie spojrzenia przypadkowych przechodniów,

ich minę gdy zobaczą, że coś mi urosło na plecach.

Kocham robić inne rzeczy, inne niż wszyscy, wyróżniać się.

Lubię być oryginalna, nawet jeśli to wiąże się z mniejszością.

Zawsze taka byłam i chyba już zawsze taka będę.

Ja to lubię 😉 Indywidualizm.

A Ty?

Jeśli tak, koniecznie zostań ze mną i podejmij babywearingowe wyzwanie!

Już teraz zapraszam każdego z Was do wejścia ze mną w świat różnych wiązań chust.

Dlaczego? Bo lubię poznawać coś nowego, bo lubię wyzwania, bo lubię bawić się tym co lubię, a noszenie lubię/kocham bardzo! No i przede wszystkim dlatego, że jak to mówią „spieszmy się nosić dzieci, tak szybko rosną!”.

W myśl tej zasady, zaproponuję Wam i sobie oczywiście Wyzwanie – MoA Babywearing Challenge.

Na czym będzie polegać? Co tydzień pokażę Wam nowe wiązanie, podeślę linka z instrukcją jak je zawiązać. Chciałabym, abyś to właśnie Ty wypróbował/a wiązanie. Zrób zdjęcie, podziel się nim! Pokażcie się w chustach, pokażcie jakie wiązania używacie, pokażcie Wasze próby nowych wiązań!

Czemu warto je poznawać? To tak jak z jedzeniem. Dopóki czegoś nie skosztujesz, nie wiesz czy Ci zasmakuje. Może akurat wiązanie, które przetestujesz okaże się dla Ciebie strzałem w dziesiątkę? Może doskonale odciąży te słodkie kilogramy, które chcesz nosić? A może po prostu będzie to świetna zabawa ze szmatką, która pewnie już niedługo odejdzie w zapomnienie lub jej wykorzystanie będzie dalekie od babywearingu 😉

#MoABabywearingChallenge

#MoABabywearingChallenge tak oznaczajcie swoje fotki – chcę je zobaczyć na FB lub na Instagramie 🙂 Niech będzie nas więcej i więcej… im więcej tym lepiej!

Zarażajmy noszeniem, zarażajmy chustami, zarażajmy bliskością w myśl zasady #nicminiewisi 🙂 (znacie tę akcję? Promowania właściwego noszenia dzieci? Jak nie to uciekajcie na blog Matki Córek)

Do akcji zapraszam w każdej chwili 🙂

A życie toczy toczy, swój garb uroczy…

Tagi

, , , , , , , , , , , , ,

…toczy, toczy się los…

Tak się właśnie toczy nasze życie, niestety bez bloga 😦 Ale już teraz obiecuję do Was wrócić i do pisania, które strasznie lubię!

Czemu mnie/nas nie było? No cóż… Wybudowałam dom. Wiem, że to nie wymówka, i że budował się on dłużej niż te 4 msc, ale końcówka była straszna. Ja strasznie zmęczona, codzienne wizyty w sklepach, na budowie, … w końcu wykończenie to bardziej kobieca ręka 😉 Potem regeneracja i kolejne zadania. Ale już jestem i planuję coś extra 😉 dla cierpliwych, niebawem na blogu.

A tym czasem co u nas? Powoli do przodu. Hanka rośnie jak na drożdżach. Chodzi/biega od ponad 2 msc. Za 1,5 tyg kończy roczek 🙂 Emilka stała się prawdziwym starszakiem. Jej hasła powalają z nóg i ma niesamowite pomysły. Tatuś? Jak to tatuś, zawsze w swoim świecie, a ja 😉 ? Hmm… chyba wciąż taka sama, choć pewnie codziennie inna. Czasem zastanawiam się kim jestem, kim byłam i kim będę lub chciałabym być… Ale chyba dla siebie w szczególności zawsze byłam zagadką i taką nieodgadnioną książką. Raczej nikt nigdy nie pozna mnie tak do końca. Nawet ja sama 😉

Ale wiecie co…kto ma instagram? Ręka w górę! 😉 tam jesteśmy cały czas i serdecznie zapraszamy! Pokażcie się!

Tymczasem dziś znikam, ale więcej nas niebawem! :***

Matka ma dość…

Tagi

, , , , , , , , , , , ,

1366495199_0pbdgq_600

Może dlatego, że w czwartek miałam chirurgicznie usuwaną ósemkę, boli jak cholera, gębę mam spuchniętą i fioletową co najmniej jakby zupa była za słona i czuję się okropnie. Może to dlatego, że zima nadciąga, przesilenie jesienno-zimowe daje się we znaki i jak u większości ludzi w naszej populacji, dół przychodzi gdy ciemno robi się na dworze o godzinie 16:00. A może po prostu wstałam lewą nogą i nawarstwione problemy urosły do najwyższej rangi…

Mam dziś dość. Dość wszystkiego. Dość mojego męża. Dość moich dzieci (głównie starszego, do młodszego jakoś mam dziś zdrowy dystans). Dość siebie.

Też tak macie? Mam nadzieję, że tak, bo to by oznaczało, że jesteście tak jak ja, zwyczajnymi ludźmi, którzy mają prawo do gorszych dni.

Najgorsze w tym wszystkim jest to, że nie zawsze potrafię na tyle zdystansować się do wszystkiego, aby się nie denerwować. A jak się denerwuję, szybko wpadam w złość i efektem jest krzyk na moje dziecko.

Źle mi z tym, bo wiem jak działa na nią krzyk. Nie ma co ukrywać, że pewnie zupełnie podobnie jak krzywda cielesna. Słowa w końcu potrafią zranić bardziej niż noże.

Chciałabym w takim dniu mieć wsparcie kogoś bliskiego, aby dał mi odsapnąć i nabrać sił. Dziś tak nie było i nie jestem dumna z tego jaką byłam matką… Pociesza mnie fakt, że jutro jest nowy dzień i postaram się wszystko zrobić lepiej, ale tego co było dziś już nie cofnę… Przeprosiłam Emilkę za moje dzisiejsze zachowanie, za krzyk, przytuliłam, powiedziałam, że mama kocha ją ponad wszystko i ma zły dzień. Mam nadzieję, że w głębi serca mnie rozumie. Ale kurka, mam czasem chęć udusić tą moją 3-latkę. Też tak macie? Ostatnio w ogóle się nie chce słuchać. A o sprzątaniu nie ma mowy. A w końcu kim ja jestem, aby chodzić całymi dniami i sprzątać za wszystkimi domownikami? Chyba najstarszy powinien też sprzątać, prawda? A we mnie narasta frustracja i potem odbija się na całości. Wrrr…

No! Fajnie! Wyżaliłam się! Dziękuję. Dobranoc.

Podejmij wyzwanie – bądź świadomym rodzicem!

Tagi

, , , , , , , , , , , , , , , ,

podejmij wyzwanie bądź świadomym rodzicem

Poniedziałek, ok godziny 21:30. Moje dzieci śpią. Hania ma katarek, więc razem z mężem odciągamy jej nosek Katarkiem. Ja myję aspirator, wracam do pokoju i nagle jakby świat zwolnił, a do mnie wszystko dochodziło z dużym opóźnieniem. Mąż bierze Hanie na ręce i prawie krzycząc mówi mi, że ona nie oddycha…

…niby słyszę, niby rozumiem, ale czuję się uwięziona w swoim ciele, jakbym była pod wodą… Mąż spanikowany daje mi Hanię na ręce, ona robi się cała sina, trwają kolejne sekundy…

…próbuję sobie przypomnieć kurs pierwszej pomocy, co zrobić jak dziecko nie potrafi złapać oddechu, jak się zachłyśnie. Biję siebie w myślach, jak mogłam to zapomnieć, takie ważne, najważniejsze…

…czuję strach, przerażenie… Boję się, ze ją stracę. Czas się zatrzymał, a ja w myślach błagam Boga, aby mi jej nie zabierał, aby mi pomógł…

…mąż spanikowany dzwoni na 112. Mówi, że dziecko nie oddycha, podaje adres i krzyczy, aby przyjechali szybko, a oni wciąż zadają dodatkowe pytania, nie jadą…

…ja mimo nerwów, staram się opanować się i pomóc córce. Kładę ją głową w dół, klepię po plecach, szczypię, aby złapała oddech. Widzę, że jest przytomna, patrzy na mnie z ogromnym przerażeniem, widzę, że chce złapać oddech, ale nie może, coś jej nie pozwala… W końcu kładę ją na plecach, odchylam głowę, uciskam jej malutką klatkę piersiową. Ostatecznie kładę ją na boku i wkładam do jej buzi palec, aby sprawdzić czy nie ma czegoś w jej buzi…

…widzę, że zaczyna gryźć mój palec…powoli łapie płytkie oddechy swoimi malutkimi płuckami…

Boże! Żyje! A przez tę niewielką chwilę, która była dla mnie jak cała wieczność, myślałam, że ją stracę… Na kilka/kilkanaście minut/sekund (nie wiem ile to trwało, bo czas jakby zawisł w powietrzu) moje dziecko nie oddychało, a ja nie mogłam nic zrobić.

Po rozmowie z dyspozytorem pogotowia (niestety mało pomocnym) przytulałam moje dziecko, dziękowałam Bogu za to, że nie skończyło się to inaczej. Nerwy, które chwilę wcześniej trzymałam na wodzy, dla mojej córki, aby jej pomóc, puściły – ryczałam jak bóbr, a całe ciało dosłownie się trzęsło. Nie potrafiłam się opanować…

Moje dziecko na krótki czas wpadło w BEZDECH. Do tej pory nieznane mi pojęcie. Mam nadzieję, że i dla Was pozostanie ono nieznane i nie będziecie mieli okazji się z nim zmierzyć, dziś jednak apeluję do Was – bądźcie świadomymi rodzicami! Gdyby ktoś wcześniej powiedział mi, że takie sytuacje się zdarzają, często, najczęściej przy wcześniakach, ale i przy zdrowych dzieciach lub dzieciach, które przechodzą infekcje górnych dróg oddechowych, zapoznałabym się z tematem.

Będąc w szpitalu z Hanią po tym wydarzeniu, setki razy analizowałam tą sytuację, czytałam na temat bezdechu, zastanawiałam się co ja jako rodzic mogę zrobić, aby się przygotować na takie sytuacje. Jasne, że nie uchronimy naszych dzieci przed całym złem tego świata, ale jak wiemy, że takie sytuacje się zdarzają – poczytajmy o tym, podnieśmy swoją świadomość, pójdźmy na kurs pierwszej pomocy, miejmy pod ręką instrukcję/kroki pierwszej pomocy…

Zanim wysłano do nas karetkę, dyspozytorka zadawała mnóstwo pytań, jak dla mnie, o wiele za dużo. Nie pomogła nam, nie podpowiedziała co zrobić, jak to miało miejsce w nagłaśnianym przez media przypadku jednym na milion. Udało mi się przywrócić oddech Hani podczas rozmowy z dyspozytorką pogotowia (mąż spanikował i ja kontynuowałam rozmowę), ale gdyby nie to – jestem przekonana, że nie zdążyliby przyjechać i pomóc mojej córce. W nocy była mgła – nie trafili też od razu do naszego domu… Aż boję się myśleć co by było, gdyby…

Tak ważne jest dla nas i naszych dzieci, abyśmy wiedzieli co robić, jak choć trochę pomóc naszemu dziecku, aż ktoś kompetentny dotrze na miejsce.

Bądź świadomym rodzicem! Już teraz wiesz, że może zdarzyć się BEZDECH – czy wiesz co wtedy zrobić?

Wyróżnić można trzy typy bezdechu: bezdech obturacyjny, bezdech centralny i bezdech mieszany. Nagłe zatrzymanie oddychania z sinicą i zwiotczeniem, może prowadzić do nagłej śmierci łóżeczkowej (SIDS).

Podczas BEZDECHU można m.in.:

– dmuchać dziecku w twarz – najprostsze, a jednak o tym zapomniałam

– uszczypnąć dziecko

– ułożyć dziecko tak, aby buzia była skierowana w dół i potrząsnąć

– poklepać dziecko po plecach

– sprawdzić czy dziecko ma drożne drogi oddechowe

– wykonać sztuczne oddychanie metodą usta-nos-usta

W międzyczasie należy zadzwonić na pogotowie.

Wszystkich rodziców i nie tylko, zachęcam do udziału w szkoleniu z pierwszej pomocy – nigdy nie wiemy kiedy ta wiedza może nam się przydać. http://pierwszopomocni.pl/

I Ty bądź Świadomym rodzicem!

Proszę udostępnij ten post jak największej liczbie osób – to ważne, aby podnosić naszą świadomość. Być może Tobie, albo Twojemu znajomemu ta wiedza jest właśnie potrzebna. Udostępnij – to zajmuje chwilkę, a może uratować czyjeś życie.

Review: Natibaby Zig Zag Rainbow

Tagi

, , , , , , , , , , , , , , , , ,

Daj się ponieść! Dokładnie to czuję, gdy widzę chustę Natibaby Zig Zag Rainbow. Od niedawna jestem jej właścicielką (wygrałam ją w giveaway’u na stronie FB Lovebabywearing :-)) i mam okazję ją testować 🙂

Chusta: Natibaby
Wzór: Zig Zag Rainbow (wersja limitowana), efekt 3D
Release: 11.08.2014 r.
Skład: 40% len, 60% bawełna
Gramatura: 195g/m2

031 032

(zdjęcia wykonane przez Helen-Arrt)

Gdy po raz pierwszy zobaczyłam tę chustę, odjęło mi mowę. Uwielbiam kolory, uwielbiam tęczę, a ta chusta to połączenie właśnie tego co lubię najbardziej. Czasem mam ochotę na stonowane odcienie i wtedy właśnie motam chustę na stronie szarej z delikatnymi zygzakami w kolorach. Wtedy kolory wydają się być pastelowe. Czasem jednak chcę zaszaleć i stać się mocno widoczna, dodać kolorowej radości sobie i otoczeniu i właśnie wtedy wybieram stronę drugą, gdzie szał kolorów daje się widocznie poczuć 🙂 To wielki plus chusty, kiedy jest dwustronna, to tak jakbym miała dwie zupełnie inne szmaty. No i wielki plus dla noszącego – można ją dopasować kolorystycznie do wszystkich ubrań 🙂

image image

Dotychczas miałam styczność tylko ze 100% bawełnianymi chustami, więc nowością dla mnie był skład mieszany bawełny z lnem, ale chusta jest miękka i nośna. Nie łamałam chusty znęcając się nad nią 😉 a jest w dotyku przyjemna i dobrze się ją wiąże. Trzyma mocno te moje słodkie kilogramy i przyjemnie się dociąga. Polecam każdemu! 🙂

No i wszystkiego najlepszego z okazji International Babywearing Week 2014 🙂

(Natibaby Zig Zag Rainbow, Natibaby Zig Zag Rainbow, Natibaby Zig Zag Rainbow, Natibaby Zig Zag Rainbow, Natibaby Zig Zag Rainbow, Natibaby Zig Zag Rainbow, Natibaby Zig Zag Rainbow, Natibaby Zig Zag Rainbow, Natibaby Zig Zag Rainbow, Natibaby Zig Zag Rainbow, Natibaby Zig Zag Rainbow, Natibaby Zig Zag Rainbow, Natibaby Zig Zag Rainbow, Natibaby Zig Zag Rainbow, Natibaby Zig Zag Rainbow)

Nowy rozdział naszej książki… czyli jak się przygotować na przedszkole.

Tagi

, , , , , , , , , , , , ,

Kolejny rozdział naszej książki rozpoczęty… Emilka w poniedziałek 01.09.2014 poszła do przedszkola. Już od czerwca wiedziała, że tam pójdzie. Powoli się na to przygotowywała. Każdy rodzic dziecka, które czeka nowy rozdział powinien już wcześniej odpowiednio przygotowywać na nie dziecko. Dlaczego?

A Ty, Drogi Rodzicu, nie stresujesz się przed pierwszym dniem w pracy? Przed jakimś wystąpieniem? Przed nowym rozdziałem w życiu? A może jesteś osobą nieśmiałą, której trudność sprawia porozmawianie z kimkolwiek?

Każdy z nas jest inny, ale każdy na swój sposób przeżywa coś nowego. Dzieci również i nie ma w tym nic nadzwyczajnego. Każda mama, tata, inna osoba bliska, powinna mniej więcej wiedzieć jak ułatwić dziecku start w nowe i nieznane miejsce. Poniżej kilka przykładowych działań jakie możemy podjąć i jakie my z Emilką podjęliśmy.

Kroki do przedszkola 🙂
1. Zakończenie poprzedniego etapu. W naszym przypadku było to zakończenie żłobka. W czerwcu Misiaki z Misiakowa (naszego żłobka) miały Galę Misiaka, na której każdy został nagrodzony medalem i miał oficjalne zakończenie roku szkolnego. Oczywiście do żłobka chodziliśmy jeszcze do końca sierpnia, ale już wtedy uwieńczyliśmy ten ważny dla nas etap.
2. Dni adaptacyjne w przedszkolu. Zapewne w każdym przedszkolu, albo przynajmniej w znakomitej większości, odbywają się tzw. dni adaptacyjne. W czerwcu (przedszkola kończą wtedy swój rok szkolny, za wyjątkiem wakacyjnych dyżurów) poszliśmy do przedszkola 3 razy na zajęcia adaptacyjne, czyli godzinną zabawę z nowymi paniami, dziećmi, zabawkami, w nowym miejscu, nowej sali. Do tego wszystkiego w czerwcu był w sobotę organizowany dla przedszkolaków obecnych i przyszłych, festyn rodzinny – gry, zabawy, występy, poczęstunek no i oczywiście plac zabaw 🙂 Wspólnie z Emilką uczestniczyliśmy w zabawach i to też dodało jej pewności siebie.
3. Czytanie książek o przedszkolu. W naszym przedszkolu otrzymaliśmy książkę pomagającą w adaptacji (pisałam o niej w poście Hej ho, Hej ho, do przedszkola by się szło…). Książkę czytaliśmy kilka razy przez okres wakacji – dzięki niej Emilka wiedziała co ją czeka.
4. Poznanie budynku przedszkola. Podczas dni adaptacyjnych i festynu, Emilka zobaczyła jak wygląda przedszkole. Może to nie wydaje nam się ważne, ale jednak dziecko dużo chętniej idzie do miejsc, które zna i kojarzy. Nasza pociecha za każdym razem jak przejeżdżaliśmy obok – mówiła, to jest jej przedszkole 🙂
5. Dużo rozmów nt. przedszkola. Z dziećmi trzeba rozmawiać. Nie wolno ściemniać! Pamiętajcie, że dzieci rosną i zwracają coraz większą uwagę na to co mówimy, zapamiętują to – nie okłamujcie ich. One muszą wiedzieć kiedy idą do przedszkola, dlaczego, co tam będzie. W takich rozmowach nie warto też obiecywać, że będzie cudownie, kolorowo, że wszyscy będą ją lubić i odwrotnie, że pani będzie super, że będą zabawki o jakich marzyła… jeśli coś takiego obiecacie, a rzeczywistość będzie inna, dziecko może się zrazić do przedszkola. Co z tego, ze w pierwszy dzień pójdzie chętnie i nam będzie łatwiej, jak już drugiego dnia i w dni kolejne nie pójdzie, bo będzie wiedzieć że coś innego ją tam czeka. Lepiej powiedzieć coś neutralnego, np. „w przedszkolu poznasz nowe koleżanki, z niektórymi się zaprzyjaźnisz”. Warto też dużo rozmawiać z dzieckiem na ten temat już w trakcie chodzenia do przedszkola – „co dziś robiłaś, czym się bawiłaś, co jadłaś?”. Oczywiście, jeśli chcecie coś się dowiedzieć od dziecka to zadawajcie otwarte pytania, przy zamkniętych niewiele się dowiecie.
6. Wielki dzień. Uczcijcie wspólnie wielki dzień. Dajcie odczuć dziecku, że to wspaniale, że idzie do przedszkola, że już jest duże i że może iść się tam pobawić z dziećmi. My kupiliśmy Emilce nowy plecaczek – dla przedszkolaka. Po wyjściu z przedszkola otrzymała też tytę (tzw. róg obfitości) – który również miał podkreślić to, że jestem z niej dumna, że świetnie dała sobie radę.
7. Można dziecko wcześniej zapisać do klubu malucha, gdzie spędzałoby 1-2h tyg. To pokaże mu jak fajnie jest bawić się z dziećmi bez obecności rodzica. My akurat mieliśmy żłobek 😉

U nas poszło lepiej niż myślałam. Pomimo, że Emilka chodziła do żłobka, bałam się jak zareaguje na nowe miejsce (do żłobka poszła jak była malutka i nie rozpoznawała jeszcze otoczenia), jak zareaguje na nowe panie i dzieci. Wiem, że ma manię rządzenia i niestety ostatnio szybko się obraża jak coś pójdzie nie po jej myśli, ale jak się okazało – martwiłam się zupełnie niepotrzebnie. Emilka przez okres wakacji dojrzała do przedszkola. Już od miesiąca codziennie rano mówiła, ze ona nie idzie do żłobka, tylko chce już iść do przedszkola. A w przedszkolu na wszystkie panie mówi ciocie 😉 (tak jak w żłobku) Bałam się też o jej reakcję na płaczące dzieci – niestety dużo takich, ale jakoś to poszło 🙂

IMG_20140901_082354 IMG_20140901_154228

Nie mniej jednak jest wiele mam, dla których ten etap jest ciężki. Poniżej kilka rad – pewnie uniwersalnych – o których warto pamiętać.

1. Przedszkole to nie kara! Nie strasz dziecka przedszkolem! Wytłumacz mu po co tam będzie chodzić.
2. Poćwicz z dzieckiem rozstania. Jeśli do tej pory nie miało takich doświadczeń, warto je spróbować wcześniej, tak, aby przedszkole nie kojarzyło się właśnie z rozstaniem z rodzicami.
3. Jeśli to możliwe, dawkuj dziecku czas spędzony w przedszkolu i stopniowo go zwiększaj. W ten sposób dziecko będzie lepiej przygotowane do całego dnia spędzonego w przedszkolu.
4. Jeśli dziecko będzie chciało zabrać z domu coś swojego – ulubionego misia, autko, lalkę – pozwól mu. To będzie dla niego niezwykle ważne. Pamiętajmy też, żeby to nie była maleńka rzecz – bo może się zgubić w gąszczu zabawek.
5. Nie obiecuj niemożliwego. Uprzedź dziecko, że odbierzesz je np. po obiedzie, po drzemce. Dzieci mocno trzymają się obietnic i później wyczekują rodzica stojąc obok drzwi zapłakane, bo mamy/taty jeszcze nie ma.
6. Pamiętaj, że dziecko w przedszkolu wyrabia sobie pewien rytm dnia – łatwiej będzie dziecku, jeśli podobny rytm dnia będzie miało w domu. Może warto to dopasować?
7. Zapewnij dziecku czas zabawy z rówieśnikami. Dziecko powinno przyzwyczajać się do obcowania z dziećmi i zabawy z nimi bez udziału rodziców.
8. Pozwalaj dziecku na samodzielność. Wiem, że wylana szklanka herbaty, rozlana na bluzkę zupa lub majtki pobrudzone z niewytartej do końca pupki denerwują, ale dzieci muszą się kiedyś tego nauczyć. W przedszkolu powinny być już samodzielne – pomóżmy im w tym.
9. Do przedszkola ubieraj dziecko w strój swobodny. Dziecko będzie czuło się lepiej, gdy może się wybrudzić, położyć swobodnie na dywanie, pomachać nogami.
10. Pamiętaj, aby rozstawać się z dzieckiem możliwie szybko. Długie rozstania nie są wskazane – szczególnie, gdy dzieci płaczą i nie chcą iść.
11. Nie pokazuj dziecku własnych lęków. Dzieci doskonale odczytują nasz zły humor, strach, niepewność i to naśladują. Pokażmy odważnie, że przedszkole jest fajne i nie ma się czego bać. A jak już musimy uronić łezkę, zróbmy to pokątnie, aby dziecko nie widziało, lub najlepiej już poza murami przedszkola.
12. Rozmawiajmy z wychowawczyniami. One nie będą nas okłamywać, że było cukierkowo, ale powiedzą nam nad czym powinniśmy popracować, na co zwrócić uwagę. Słuchajmy ich – będziemy wiedzieć na co kłaść nacisk podczas rozmowy z dziećmi. Ale nie mówmy o tym przy dzieciach – przynajmniej o negatywnych rzeczach. Nikt nie lubi jak się go obgaduje i poniża.

Uff… dużo tego, ale to raczej są rzeczy bardzo uniwersalne i oczywiste. Warto jednak czasem o nich wspomnieć, no bo przecież jesteśmy tylko ludźmi i dla nas przedszkole to też duży stres.
A Ty Droga Mamo i Tato – głowa do góry! Wiem, że to trudne i że Wasze maleńkie dziecko właśnie stało się dużym przedszkolakiem, ale to przede wszystkim powód do dumy!

My początki mamy za sobą – jak na razie pozytywnie – i tego też Wam życzymy.

A jak było u Was? A może przedszkole dopiero będzie i się przygotowujecie?