Tagi
ciężko, czas dla siebie, dzieci, jak żyć, matka, nie chcę być matką, trudna miłość, świat na głowie
Jest godzina 20:00. Uporałam się z wieczornymi obowiązkami, kolacja, kąpiel, przebieranie w piżamkę, usypianie… Nareszcie czas dla siebie. Jestem już zmęczona całym dniem (w końcu nie śpię od wczesnych godzin rannych. Dzwonię do przyjaciółki i pytam co porabia. Właśnie wychodzi do znajomych…
Zamyślam się…
Jak to było kiedyś, kiedy nie było jeszcze dzieci, kiedy można było wyjść z domu o dowolnej porze, nie myśleć o dzieciach, żyć beztrosko…
W lodówce wieje wiatr, lista zakupów coraz dłuższa, pora pojechać do sklepu. Wybieramy się w czwórkę: ja, mąż, Emilia i Hania. W sklepie kupujemy wszystko co nam potrzeba. Staramy się szybko, bo dzieci się niecierpliwią. W sklepie trzeba mieć oczy dookoła głowy, ale trzeba się skupić na tym co musimy kupić. Nie ma czasu na przeglądnięcie półek z rzeczami dla mamy, z ubraniami, z czymś spoza listy…
Zamyślam się…
Jak to było kiedyś, gdy miało się czas na zakupy. Chodziło się spokojnie po sklepie i jedynym problemem była godzina jego zamknięcia lub saldo dostępne na koncie…
Chciałabym odpocząć, pooddychać świeżym powietrzem, wyjść na ogródek. Jak wyjść to z dziećmi. Pakowanie trwa bardzo długo, bo jako matka muszę wszystko zabrać i pamiętać o wszystkim, picie, jedzenie, czapki na głowę, może coś cieplejszego do ubrania jakby się pogoda zmieniła, ubranie na zmianę, buciki, krem do opalania, pieluchy, chusteczki… Matka Polka godzinę zbiera się do wyjścia. Jedno dziecko trzeba przebrać, nakarmić, ubrać. Drugie też ubrać, na koniec jeszcze się mu przypomina, że chce siku… Godzina wyjścia na ogródek, pół godziny dojścia, godzina na ogródku i znowu droga do domu pół godziny… Na ogródku ciągłe „mamusiu…”, a przecież chciałam odpocząć…
Zamyślam się…
Jak to było kiedyś, gdy chciałam po prostu wyjść… Mogłam to zrobić o dowolnej porze, zajmowało tylko 10 min 😉 a na ogródku pełen chill out…
Takich sytuacji dnia codziennego mogę wymieniać jeszcze wiele. W każdej z nich czasem nachodzi mnie refleksja o tym, jak to było kiedyś. Czasem tęsknię za tymi czasami, gdy żyła beztrosko, myślałam tylko o sobie…
Ale wiecie co?
Nie zamieniłabym się na tamto życie za żadne skarby świata! Jest ciężko i to powie każda matka, która na co dzień boryka się z takimi problemami. Ale każdy uśmiech moich dzieci wynagradza mi codzienny trud, nieprzespane noce, brak czasu dla siebie.
Jestem MATKĄ! Tak! i jak mówią słowa piosenki: „Jestem matką, to moja kariera, jestem matką, na zawsze od teraz…”.
Czy potrzebuję czasem chwili dla siebie? Tak, bo jestem człowiekiem, który ma czasem chwile zwątpienia, słabości. Jestem przede wszystkim normalna i to ludzkie czasem chcieć odpocząć, ale ja nie odpoczywam już jak kiedyś. Moje myśli zawsze są przy dzieciach, mój wzrok zawsze za nimi wodzi, nawet jeśli są pod opieką babci, cioci, taty – ja będę o nich myśleć, bo jestem Matką i nic już tego nie zmieni.
Nie wyobrażam sobie odciąć się od tego i choć czasem mam po prostu dość i chce mi się płakać kocham moje dzieci i są dla mnie najcenniejszym skarbem.