Takie pytanie zadaje sobie każda matka, niezależnie od tego czy jest zatrudniona na etacie czy musi szukać nowej pracy. Pytanie nie jest łatwe i sama borykałam się z odpowiedzią na nie dwa lata temu, kiedy zbliżał się nieuchronnie czas mojego powrotu do pracy. Pamiętam, że mój urlop macierzyński kończył się 26.03. i następnego dnia miałam się rozstać z Emilką.
Bardzo ciężki czas… Teraz z perspektywy czasu wiem, że ten czas jest trudniejszy dla mamy, a nie dla Maluszka, który co prawda potrzebuje bliskości, ale łatwo dostosowuje się do otoczenia. Ja zostawiałam Emilę w wieku 6,5 msc i teraz wiem, że to był doskonały czas. A co wybrałam?
Niania odpadała. Nie znałam nikogo komu mogłabym zaufać na tyle, by zostawić mu swój największy skarb. Szukałam na różnych portalach internetowych, ale jakoś nie potrafiłam się przekonać. Dodam, że koszty niani niestety też są wysokie, a mimo wszystko jest to ważny aspekt wyboru, bo nie zawsze stać nas na dostępne nam rozwiązania.
Babcia… W grę wchodziła moja teściowa, bo moja mama niestety jest czynna zawodowo (tu kłania nam się system emerytalny i problem coraz młodszych pokoleń, których rodzice pracują i pracują i pracują). Mieszka od nas w odległości 30 km. Pomijając fakt odległości, nie wyobrażałam sobie zostawiać Emilię z babcią. Teraz dokładnie widzę, jak jest już duża, że babcia nie potrafi uczyć jej nowych rzeczy, bawić się z nią w swobodne zabawy, brak jej wyobraźni. Emilia nie rozwinęąłaby się tak jak teraz, gdyby była w domu z babcią. Druga jest zupełnie inna ale jednak co babcia to babcia. I niestety nasze babcie uważają, że mają prawo do rozpieszczania a nie do wychowywania. A to uważam za ogromny błąd. Mam inne zdanie i często się o to kłócimy. A najgorsze jest to, że nawet teraz mówią „jaka ona jest grzeczna”, „jak pięknie je sama”, ale z drugiej strony są przeciwne stawianiu pewnych granic dzieciom – więc jak je wychować pozwalając na wszystko? Nie raz po jednym popołudniu z babcią, Emilia była „rozstrojona” 😉 i trzeba było ją prostować. No, ale wracając do naszego tematu. Babcia odpadła.
Zostać w domu? Jka każda matka, która uwielbia swoje dziecko, chciałam zostać w urlopie wychowawczym w domu. Macierzyńskiego przysługiwało mi pół roku, więc krótko. Mój mąż kategorycznie jednak kazał mi wrócić do pracy. Nie tylko z uwagi na finanse, no bo przecież urlop wychowawczy jest bezpłatny, ale głównie z uwagi na mnie. Niegdy nie byłam idealną gospodynią domową, migam się od obowiązków 😉 i uznał, że siedzenie w domu nie służy mi dobrze. Czy miał rację? No ja z tym polemizowałam, ale już po tygodniu powrotu do życia zawodowego, uznałam, że miał rację. To wspaniałe uczucie wrócić do pracy, spotykać się z ludźmi, mieć wiele spraw zawodowych na głowie. Ja w takich momentach dużo lepiej się organizuję. Poukładałam sobie wszytsko i jest/było bardzo dobrze. Było, bo teraz znowu siedzę w domu 😉
Co w taim razie stało się z Emilką?
Już w trzecim miesiącu ciąży, zapobiegawczo zapisałam ją do żłobka miejskiego. To straszne, że są aż takie kolejki. Oczywiście babcie, o których mowa wyżej, bardzo krytykowały ten pomysł. Przyznam, że tyle złego się nasłuchałam, że już sama zwątpiłam czy dobrze robię. Rozglądałam się też za żłobkami prywatnymi bo przecież nie wiedziałam czy moje dziecko się dostanie do żłobka czy też nie. Koszty prywatnych placówek to duże kwoty, ale opiekę dziecku trzeba zapewnić. Na nasze szczęście, 01.04 otwierał się w moim mieście nowy żłobek miejski z nowymi 45 miejscami dla Maluszków. Tylko 5 miejsc w najmłodszej grupie, ale na szczęście Emilka dostała się do żłobka. Od stycznia atakowałam ich tel. z zapytaniem o miejsca, o listę, o przyjęcia. W końcu w marcu doczekałam się wymarzonego tel. Bardzo się cieszyłam i dzieląc się tą informacją z babciami znowu dostałam kubeł zimnej wody. Spotkanie informacyjne bardzo mnie uspokoiło i tak zostało do dziś.
Emilia blisko dwa lata chodzi do żłobka miejskiego, który bardzo lubi. Już pierwszego dnia bez problemu poszła do cioci, zainteresowała się nowym miejscem i nawet nie obruciła się za mamą. To ja w drodze do pracy płakałam, bo moje dziecko mnie nie potrzebuje, ale kiedyś taki moment musi nastąpić i bardzo cieszę się, że moje Maleństwo tak dobrze to zniosło. Porównując Emilkę z rówieśnikami, którzy nie uczęszczają do żłobka, moję stwierdzić, że takie dzieci żłobkowe zupełnie inaczej się rozwijają. Dobrze czują się w grupie, szybko się uczą, są samodzielne, otwarte, odważne. Emilka bardzo dużo mówi, całymi zdaniami. Zaczęła, gdy miała 1,5 roku. Jest dzieckiem bardzo mądrym. A w samym żłobku panuje przyjazna atmosfera. To miejsce to jak przedszkole dla troszkę miejszych dzieci.
Polecam każdemu, kto się waha, aby sprawdził na własne oczy jak wygląda miejsce, gdzie planuje zostawić Malucha. Dni otwarte wiele pokazują, a stereotypy, które w nas drzemią, np. nt. żłobków, mogą być już dawno nieaktualne 😉
mammamia said:
Zostac w domu, powierzy babci, wynajac nianie czy oddac do zlobka.. rozumiem, ze rozwazala Pani wszystkie opcje skoro o wszystkich Pani wspomina.. i jesli sposrod wszystkich tych mozliwosci wybiera Pani zlobek i sama nie chce podjac sie opieki nad wlasnym dzieckiem..to cos jest nie halo..
PolubieniePolubienie
motherofappointment said:
Witam, no niestety nie każdy może sobie na to pozwolić, a szkoda! Przy drugim dziecku miałam możliwość skorzystania z rocznego urlopu i uważam to za dużą wartość dodaną dla mojej relacji z córką. Juz nieługo druga córa pójdzie do złobka i uważam to za bardzo dobre rozwiązanie bo garnie się do dzieci. Kolejny krok mamy i dziecka nie jest niczym złym! 🙂 pozdrawiam
PolubieniePolubienie
mamanaobcasach said:
Półroczne dziecko nie jest gotowe na tak długą rozłąkę z mamą. Oprócz rozwoju fizycznego i społecznego należy pamiętać o rozwoju emocjonalnym. Mimo, iż wydaje się, że dziecko jest wrażliwe i ma dobry kontakt z mamą, to jednak zbyt wczesna separacja od mamy wytwarza lęk, który odbije się w przyszłości. Polecam lekturę „Mądrzy rodzice” lub inne książki na temat rodzicielstwa bliskości (np. Wystarczająco dobrzy rodzice). Poza tym narażanie takiego malucha na choroby jest również mocno nieodpowiedzialne…
PolubieniePolubienie
motherofappointment said:
Mam odmienne zdanie na ten temat. Nie twierdzę oczywiście, że jest to najlepsze rozwiązanie, pozostawienie dziecka w cudzych rękach, ale niezależnie od tego czy zostanie w żłobku czy u niani, efekt będzie podobny. Czy to oznacza, że mama nie moż pracować? Jeśli chodzi o choroby to dzieci bardzo różnie znoszą takie zmiany, ale muszą to „przejść” w którymś momencie życia i nabrać odporności. Moja córka bardzo rzadko chorowała i nadal rzadko się jej to zdarza. Nabrała już pewnie po części odpowiedniej odporności. Pozdrawiam
PolubieniePolubienie
Ola said:
Właśnie jestem na etapie podejmowania decyzji. A prawdę mówiąc decyzja zapadła- będzie żłobek. A ja jestem na etapie przyzwyczajania się do myśli, że moje maleństwo pójdzie do żłobka. Póki co muszę słuchać wypowiedzi typu: ” do żłobka???!! Och jaka SIEROTKA…” „ojej żłobek???moja biedna wnusia, płakać mi się chce…” etc. Takie teksty strasznie dobijają. Czuję się jakbym non stop musiała walczyć z plakietką „wyrodna matka”.
I nikogo tak nie interesuje to, czym się kieruje wybierając żłobek. Jakie są warunki w żłobku? To, że w tym żłobku się było, rozmawiało,pytało, obserwowało. Nie, to nie jest ważne. Ważne jest, że można polamentować. Bo jakoś nie słyszę realnych pomysłów na rozwiązanie tego „problemu”, słyszę same jęki.
Uważam, że za mało się mówi o dobrych doświadczeniach z żłobkami. O tym, że dziecko może bawić się z rówieśnikami, wielu rzeczy uczy się szybciej od rówieśników. I przede wszystkim nie dzieje mu się żadna krzywda. Po prostu ktoś inny się nim opiekuje kilka godzin w ciągu dnia. Żadna sierotka -jest kochane, zadbane i ciągle wychowywane przez rodziców. Dziecko ma pozytywny wzorzec Mamy, która pokazuje, że ważna jest samodzielność i niezależność. A to są rzeczy które chcemy wpoić naszym dzieciom.
Jestem na etapie oswajania się z myślą, że nie będę spędzała całego dnia z moją córeczką. Boję się, że Mała może mieć problemy z adaptacją w nowym środowisku. Trudno znaleźć kogoś, kto wesprze i powie jak pomóc dziecku, by mu było łatwiej zaakceptować nową sytuację, nowe miejsce.
Suma summarum- Ważny temat. Dla mnie ciekawy post.
PolubieniePolubienie
motherofappointment said:
Niestety jest tak jak mówisz, mało się mówi o tym pozytywnego, a kto widział, ten wie jak bardzo żłobki zmieniły się od czasów komuny. Kontakt z dziećmi jest nieoceniony i dziecko nabiera dobrych doświadczeń w kontaktach międzyludzkich, uczy się wielu rzeczy i samodzielności przede wszystkim. Dla nas to była świetna decyzja (druga córka w drodze też już jest na liście oczekujących) – mam nadzieję, ze dla Was też okaże się bardzo dobra 🙂 Powodzenia i pamiętaj, że dzieci szybciej przyzwyczajają się do nowych warunków niż rodzice 😉 a babcie już niebawem będą bardzo dumne jak będą widzieć widoczny rozwój u wnuczki 🙂 pozdrawiam ciepło
PolubieniePolubienie